codziennik,  pisanie,  teatr

Co łączy pisarza z aktorem

Opowiadałam komuś niedawno zarys fabuły powieści, nad którą obecnie pracuję. Padło pytanie: „a co ty wiesz na ten temat?”. Gdybym przygotowywała instrukcję obsługi młota pneumatycznego albo poradnik o zdrowym odżywianiu, miałoby ono sens. Piszę powieści obyczajowe, wychodzę zatem z założenia, że nie musi mnie spotykać wszystko, z czym borykają się bohaterowie, żeby stworzyć wiarygodne postaci. W innym wypadku kryminały wychodziłyby wyłącznie z rąk osadzonych w zakładach karnych.


Głównym narzędziem pisarza jest wyobraźnia

I dobry warsztat, ale ten pierwszy czynnik napędza machinę. Owszem, przydaje się reaserch, zgłębienie tematu, po który sięgamy. Każdy autor po niego sięga.

Swego czasu zagrałam w teatrze uciesznicę sprzedajną, jak mawiał reżyser. Doświadczenie w profesji zerowe, a jednak udźwignęłam rolę; recenzje były pozytywne. Być może większa zasługa po stronie logika, z którym wdawałam się w dyskusje na zaimprowizowanej ławeczce parkowej. Starałam się zrozumieć postać, wejść w jej skórę. To samo robię, gdy opisuję scenę miłosną albo nienawiść między kolegami.

Emocje

Wyobraźnia pomaga do nich dotrzeć, albo odwrotnie. Muszę pomyśleć.

Zadaniem pisarza jest użycie własnej wyobraźni, do wykreowania historii na tyle autentycznej, żeby czytelnik mógł uruchomić swoją i zatopić się w świecie z kart powieści. Poczuć dreszcz na skórze, gdy wieje wiatr, gorąco, jeśli brnie przez piaski pustyni.

Fikcja literacka to nadal fikcja.

Zgadzasz się ze mną?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.