codziennik

O pewnym staruszku, co to żony na mięsnym szukał

Poranek w osiedlowym sklepie. Stoję sobie cichutko w kolejce na mięsnym, gdzie dobiega mnie rozmowa starszych państwa.

Starość ma dwa oblicza. Bywa rozgoryczona, zgorzkniała, zamknięta w sobie, pogardliwa dla wszystkiego, co posiada młodzieńczą energię i radość życia. Jest i druga twarz starości. Wtedy cieszy się chwilą, tą i teraz bo wie, że niewiele ma ich jeszcze przed sobą. Uśmiecha do młodych z lekkim rozrzewnieniem, przypominając sobie swoją młodość.

– Proszę, może pani stanie przede mną, ja mam czas.
– A dziękuję pięknie, ja tylko jedno udko.
– To tym bardziej. Mnie się nie spieszy, szykuję się na ślub.
– Wspaniale!
– Tak! Bo widzi pani, ja mam dwa mieszkania. Jedno tu, na osiedlu, drugie na Francuskiej.
– Yhm, no pięknie.
– Tylko to na Francuskiej to kwatera M-1.
– A! (śmiech). Ale pan żartuje.
– Tak, miła pani. Tam już leży moja żona. 56 lat miała jak zmarła na raka. Dwa lata temu pochowałem syna, 46 lat miał. Zapił się na śmierć. Na „Wujku” (kopalnia) robił. Dwa miesiące mu brakło do emerytury…
– To smutne, szkoda. Teraz pan jest sam.
– Tak. I dlatego szukam żony. A wie pani ile ja mam lat?
– ?
– Dziewięćdziesiąt dwa! Nie powiedziałaby pani, co?
– W życiu! Nie wygląda pan.
– Prawda? A ile włosów mam! Pani patrzy.

Staruszek ściąga czapkę, przygładza siwiznę, a oczy ekspedientek i całej kolejki zwrócone są na niego.

– Wszystkim kobietom podobają się moje włosy. Wszystkie na nie patrzą z zachwytem.

– Ma pan rację – wtrącam – wszystkie teraz tylko na pana patrzymy!

– Ha! A ja codziennie myję jeszcze nogi. Nigdy nie wiadomo, kiedy trafi się okazja.

Mijamy się jeszcze między sklepowymi półkami i pan dorzuca:

– Ale się nagadałem, co? Jak baba z Sosnowca!

____________________________________________

Obejrzyj krótki film „Przemijanie„.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.