• Chorwacja,  Motocyk~LOVE,  podróże

    Nie warto jechać do chorwacji. 5 powodów.

    Chorwacja nie jest moim miejscem na ziemi. Dwa podejścia, każde nieudane. Subiektywnie (a jakże inaczej, w końcu to mój blog) nie warto jechać do Chorwacji. Czasem tak jest, że coś nie klika, bez konkretnej przyczyny. Jednak ja mam bardzo konkretne powody, dla których Chorwacji nie wpiszę już na listę planów wyjazdowych. namiot motocykl Jak to się ma do Chorwacji? Może nie ona jest winna, tylko środek lokomocji i wybór miejsca do spania? Otóż to! To w nas samych i naszym podejściu należy doszukiwać się odpowiedzi. Znam wiele osób, które Chorwację kochają i wracając wielokrotnie w te same miejsca odnajdują skarby. Znam też takich, którzy w mojej ukochanej Azji nie postawiliby…

  • Indie,  Motocyk~LOVE,  podróże

    Święty motocykl Bullet Baba

    Bullet Baba – święty motocykl Przyznaję, że jazda motocyklem powoduje, iż odczuwam dumę. Niewiele babek po 40-tce siada za sterami cruiser’a, więc mam prawo być z siebie zadowolona. I jestem.  Nigdy jednak nie przyszło mi do głowy, że do motocykla można się modlić, jak czynią Indusi hołubiąc Bullet Baba w Rajastanie. Zaraz o tym opowiem. Wyrzut adrenaliny nie zmniejsza mojego strachu (co nie wpływa na odważną jazdę). Zanim kupiłam motor, zanim w ogóle odbyłam odpaliłam go pierwszy raz wiedziałam już, że pojemność silnika 125 cm, na którą wystarcza prawo jady kategorii B (samochód osobowy) mnie nie nasyci. Odgrażałam się, że muszę mieć ścigacza i być królową szos. Po roku doświadczeń…

  • Motocyk~LOVE,  podróże,  Rumunia

    Transfogarska i Transalpina motocyklem

    Rumunia kojarzy się z zamkami i Drakulą. Przeciętnej osobie niestety z Cyganami i złodziejstwem. Może to taki narodowy mechanizm obronny, bo wszyscy znamy krążące żarty w stylu: „przyjacielu z Niemiec, przyjedź do Polski; twój samochód już tam jest”. Ale, ale! Motocyklistom Rumunia jawi się pod postacią zapierających dech tras motocyklowych. My postanowiliśmy pójść właśnie tym tropem. Zaplanowaliśmy sobie przejechać Trasę Transfogarską (zwaną także Drogą Transfogaraską) i Transalpinę. Pomimo obaw o moją kondycję zawzięłam się i złożyłam solenną obietnicę, że nie będzie marudzenia, narzekania na kręgosłup, nudę, głód, zmęczenie, nic! Jak obiecałam, tak zrobiłam. Największa odpowiedzialność spoczywała na moim mężu; ja robiłam za „plecak” na tylnym siedzeniu. Spodobało mi się tak…

  • Motocyk~LOVE

    Easy Rider w spódnicy

    Od niedawna jeżdżę na swoim własnym motocyklu. Czarnego jak smoła cruisera naprzemiennie nazywam Bestią i Księżniczką, jakoś nie mogę się zdecydować. Kiedy przesiadasz się z tylnego siodełka i nie robisz już za „plecak” zaczynasz zwracać uwagę na detale. Tym sposobem postanowiłam zamienić mój (półotwarty) kask na szczękowy. Mniej więcej chodzi o to, żeby przestało mi tak cholernie wiać. Wyobraźcie sobie niewiastę, której nie dość, że wiatr w oczy, to jeszcze słońce prosto w twarz. Niewiastę, która nie potrafi jeździć na rowerze, a porywa się na motocykl. Mowa o mnie jakby co.  Chciałam kupić kask Udaję się ja dziś uszczuplić nieco stan portfela i zadbać o własny komfort. Podjeżdżam rumakiem pod…