Indie,  Motocyk~LOVE,  podróże

Święty motocykl Bullet Baba

Bullet Baba – święty motocykl

Przyznaję, że jazda motocyklem powoduje, iż odczuwam dumę. Niewiele babek po 40-tce siada za sterami cruiser’a, więc mam prawo być z siebie zadowolona. I jestem.  Nigdy jednak nie przyszło mi do głowy, że do motocykla można się modlić, jak czynią Indusi hołubiąc Bullet Baba w Rajastanie. Zaraz o tym opowiem.

Wyrzut adrenaliny nie zmniejsza mojego strachu (co nie wpływa na odważną jazdę). Zanim kupiłam motor, zanim w ogóle odbyłam odpaliłam go pierwszy raz wiedziałam już, że pojemność silnika 125 cm, na którą wystarcza prawo jady kategorii B (samochód osobowy) mnie nie nasyci. Odgrażałam się, że muszę mieć ścigacza i być królową szos. Po roku doświadczeń wiem, że szybko nie przesiądę się na większą maszynę. Jazda na motocyklu to trochę igranie z życiem i nie chodzi tylko o tzw. „dawców”, którzy bez poszanowania dla siebie i innych użytkowników dróg mkną na oślep stanowiąc zagrożenie. Niestety kierowcy samochodów wymuszają pierwszeństwo, łamią przepisy, ignorują istnienie motorów. W ostatecznym rozrachunku to motocyklista ginie w starciu jeden na jednego. Dlatego właśnie odczuwam strach, bo na mojej maszynie to ja cudów nie zdziałam, szczególnego zagrożenia też nie stwarzam, obawiam się jednak tych, którzy wyskakują znienacka albo mnie nie widząc, albo  udowadniając swoją wyższość/szybkość/zwinność/ jakkolwiek nazwiemy ich kompleksy.

Boski motor!

I choć moja Bestia jest całkiem przyjemnym motorkiem, to daleko mi do nadawania jej cech ludzkich, nie mówiąc już o boskich!

Om Singh Rathore.
Źródło: Internet

Pewien młodzieniec, Om Singh Rathore przemierzał Rajastan (region w Indiach) ukochanym motocyklem, aż tu na jego drodze pojawiło się drzewo. Maszyna w starciu z nim poległa, ale przede wszystkim życie stracił kierowca, młody chłopak. Zdarzenie miało miejsce 2 listopada 1988 roku, 50 km od Jodhpuru, na drodze National Highway 62.

Na miejscu pojawiła się policja, która odprowadziła motocykl na komisariat. Nazajutrz okazało się, że motocykl zniknął. Nie wiedzieć czemu pojawił się w miejscu wypadku. Policjanci znów zabrali go na komisariat i przypięli łańcuchem. Kolejnego poranka motocykla nie było. Udano się więc do Om Banna, gdzie ku ich zdziwieniu motocykl spokojnie stał pod feralnym drzewem. Postanowili przechytrzyć (kogoś, coś?). Tym razem nie tylko przykuli maszynę łańcuchem, ale też spuścili zapas paliwa z baku. Trzeciego dnia…

Trzeciego dnia z…stał

Motocykl czekał na policjantów w Om Banna, na miejscu wypadku.

Uznano, że motocykl zwany Om Banna’s Bullet Bike (w skrócie Bullet Banna) jest niezwykły; ludność miejscowa wybudowała mu świątynię (Bullet Baba Temple) i czci ów motocykl po dziś dzień. Maszyna została obudowana szklanym akwarium, ozdobiona kwiatami.

Źródło: rajastannewss1.blogspot.com; lifeandtrendz.com

Pielgrzymi palą kadzidełka, przynoszą ozdoby i girlandy. Uważa się, że tego, kto otrzyma błogosławieństwo Bullet Baby nie spotka nic złego na drodze. Na cześć Bullet Baby powstają piosenki – spójrzcie na ten teledysk. Dlatego też wierni (i turyści) odwiedzają świątynię, zanoszą modły i w ramach podziękowania zostawiają… skrzynkę whisky!

200 km oszczędności

Nasza wyprawa do Indii obejmuje co prawda Rajastan, jednak Bullet Baba Temple oddalona jest od naszej trasy o 200 km. Trochę sporo… Z jednej strony smutno, że nie uzyskam błogosławieństwa motocykla, z drugiej… zaoszczędzę skrzynkę whisky. Nie ma tego złego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.