Chorwacja,  Motocyk~LOVE,  podróże

Nie warto jechać do chorwacji. 5 powodów.

Chorwacja nie jest moim miejscem na ziemi. Dwa podejścia, każde nieudane. Subiektywnie (a jakże inaczej, w końcu to mój blog) nie warto jechać do Chorwacji.


Czasem tak jest, że coś nie klika, bez konkretnej przyczyny. Jednak ja mam bardzo konkretne powody, dla których Chorwacji nie wpiszę już na listę planów wyjazdowych.

  1. namiot
  2. motocykl

Jak to się ma do Chorwacji? Może nie ona jest winna, tylko środek lokomocji i wybór miejsca do spania?

Otóż to!

To w nas samych i naszym podejściu należy doszukiwać się odpowiedzi. Znam wiele osób, które Chorwację kochają i wracając wielokrotnie w te same miejsca odnajdują skarby. Znam też takich, którzy w mojej ukochanej Azji nie postawiliby nogi (nie mówiąc już o podróżowaniu w stylu backpackerskim, czyli z plecakiem i niskobudżetowo). Jesteśmy różni, mamy odmienne oczekiwania, dlatego moje 5 powodów na NIE nie musi cię zniechęcić do wyjazdu. Ale może, czytasz na własne ryzyko.

Pierwsza przygoda sprzed 5 lat skończyła się fiaskiem ze względu na mix pogodowo-kwaterunkowy. Termometr w szczytowym momencie pokazywał 39 stopni, co nawet przy spędzaniu czasu na plaży potrafi zmęczyć. Tym bardziej jeśli nie wracasz do klimatyzowanego pokoju, ale śpisz pod namiotem. Wytchnienie dają drobne sprawunki w markecie, choć masz wrażenie, jakbyś wszedł do chłodni. Szok termiczny gwarantowany, katar pewny. Dlatego tym razem poszliśmy o krok dalej i choć namiot zabraliśmy, to głównie jako backup. Dwie pierwsze noce nad Balatonem przekonały nas, żeby jednak szukać apartamentów z klimatyzacją. Nie pokoi, bo te niewiele tańsze, a bez aneksu kuchennego. Czy na wakacjach się gotuje? Zależy z jakim budżetem się jedzie. Obiad w tańszej restauracji to przy dwóch osobach koszt ponad 150 zł. Pizzeria 80 zł (ale ile pizzy pomieści twój żołądek dzień w dzień?). Nawet jeśli budżet to uniesie, to usmażenie jajecznicy, czy przygotowanie kanapki w ludzkich warunkach mile widziane. Jeśli o mnie idzie nie gotowałam, ale posiłkowałam się makaronem i gotowymi sosami w słoikach.

Dlaczego nie warto jechać do Chorwacji

Tym sposobem doszliśmy do pierwszego powodu, dla którego nie warto jechać do Chorwacji:

1 DROŻYZNA

Nie jestem obiektywna. Ceny wydają się zabójcze głównie dlatego, że porównuję je do Azji Południowo-Wschodniej. Owszem, standard europejski kosztuje, jest wygodniejszy, ale czy w życiu idzie o to, żeby zawsze było wygodnie? Ma być smacznie, klimatycznie, urokliwie. Street food jest kolorowy, pachnący, często nie ma stoliczków, musisz więc przykucnąć nad krawężnikiem i wsuwać z tekturowej tacki plastikowym widelcem, a ja to kocham! Chorwacja oferuje kuchnię śródziemnomorską z kelnerami serwującymi dania ze złotych tac (przenośnia). Nie mam nic przeciwko wysokiej kulturze kulinarnej, ale bez przekraczania granic finansowych. Drogo jest w restauracjach, pizzeriach (nie tylko w centrum), ale także baza noclegowa rujnuje portfel. Nocleg w pokoju 2-osobowym 150-180 zł (wiatrak), apartament od 200 zł w górę (aneks kuchenny, klimatyzacja). Wg mnie warto dołożyć, docelowo oszczędzając na posiłkach w restauracjach. Bo to nie tak, że zawsze wybieram tańszą opcję. Wróćmy do namiotu, skoro tak mi było drogo, to dlaczego nie wybrałam pola namiotowego? D R O Ż Y Z N A. Dwie osoby, namiot, motocykl, przyłącze prądu, ogólnodostępna lodówka (albo jej brak) od 120 zł w górę. Zero klimatyzacji, w nocy nie otworzysz materiałowych drzwiczek, bo zjedzą cię robale, zamykając dusisz się jak w woreczku foliowym. Przeżyłam to 5 lat temu, nigdy więcej w takim klimacie. No dobrze, spałam w wychłodzonych pokojach, co tym razem poszło nie tak?

Wnętrze apartamentu – Trogir

2 TEMPERATURA

39 stopni nie pokazało, ale 36 i owszem. No ale kto ci każe  ganiać po mieście kiedy jest gorąco? Każdy normalny człowiek idzie na plażę. Normalny może tak, ale nie my, my jesteśmy odjechani… Na plaży byliśmy 3 razy – owszem, miło – dziękujemy. Może nie potrafimy już odpoczywać statycznie, może to nasz problem, ale wysoka temperatura zabijała nie tylko nas – silnik motocykla także ucierpiał. To znaczy nie ucierpiał, udźwignął ale przez nasze chuchanie na zimne (nomen omen) przejazdy zajmowały wielokrotność tego czasu, który skonsumowałby samochód. Trzeba było systematycznie się zatrzymywać, a schłodzenie maszyny w chorwackim cieniu graniczyło z cudem. Ja wiem, że ludzie jadą w miejsce docelowe i tak spędzają dwa tygodnie. Może tacy nie narzekają, ale my jesteśmy w nieustannym pędzie. Wykorzystujemy dany nam czas na zwiedzanie, a jest ono tym intensywniejsze, im częściej się przemieszczamy. Takiej trasy motocyklem nie pokonałabym ponownie. W sumie podróż zajęła nam dwa dni w każdą stronę (nocleg na Węgrzech), łącznie 18 godzin tam i 18 godzin tu. Maksymalna prędkość 140 km/h, minimalna 30 km/h. Niestety! Temperatura wymuszała momentami wolną jazdę; krążownik wymagał częstych i długich postojów, żeby nie zaliczyć kapy. Mogłabym wrócić do Chorwacji samochodem. Mogłabym. Nie wrócę.

3 NORMALNOŚĆ

Chorwacja jest zwyczajna. Ładne nadmorskie widoki, urokliwe (bywało) plaże, zresztą na tyle różnorodne, że można wybierać między skalistymi, żwirowymi, betonowymi. Nie warto jechać do Chorwacji, bo pozbawiona jest klimatu. Owszem, nie świeci też plastikowymi pamiątkami jak nasze Pomorze, ale trudno się dopatrzyć folkloru. W Chorwacji dużą rolę odgrywała kultura antyczna, jej pozostałości można podziwiać do dziś, jednak fakt, że ze względu na położenie geograficzne na ten kraj oddziaływały różnorodne kultury (mieszanina Zachodu, Wschodu, Europy Środkowej i krajów basenu Morza Śródziemnomorskiego) nie przyczynił się do oryginalności i niepowtarzalności. Wielowiekowy brak własnego państwa nie posłużył odrębności kulturowej. Tradycyjnie na pierwszy plan wysuwa się muzyka (3- lub 5-strunowa tambula) i taniec korowodowy kolo – tak donoszą przewodniki. Nie widziałam, nie słyszałam.

Chorwacja
Plaża – wyspa Ciovo k. Trogiru

4 PLOMBY SOCJALIZMU

Tak w skrócie można nazwać „upiększenie” Zadaru. Poza murami obronnymi z basztami i trzema bramami, rzymskim forum, bazylikami i świątyniami na uwagę zasługuje skwerek z popiersiami zasłużonych polityków. Socjalistyczna Republika Chorwacji odbija się echem po dziś dzień.

5 KUCHNIA

Dalmacja wykazuje silne związki z kuchnią włoską. Lubię włoskie jedzenie – we Włoszech. Tak zachwalany i obowiązkowy burek okazał się niedostępny w restauracjach; można go było kupić na stacjach benzynowych i w piekarniach. Taki chorwacki fast food i tyle mam do powiedzenia. Kwestia smaku – kwestia gustu. Szynka suszona Pršut z serem z wyspy Pag i oliwą z wyspy Hvar nie różni się niczym od tej z Lidla. O nie, przepraszam – różni się i to bardzo. Ceną.

Burek

Do Chorwacji nie wrócę

Nie skradła mi serca, ale wiem też, że moja opinia poza tym, że subiektywna jest też marginalna. Byłabym ostatnią osobą, która chciałaby cię odwieźć od zwiedzenia tego kraju. Dzięki Adriatykowi można spędzić błogie chwile na plaży rozkoszując się widokiem gór. Bogactwo obiektów wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO stanowi gwarancję powodzenia dla zwolenników zwiedzania (amatorom sztuki polecam zajrzeć w Splicie do Galerii Ivana Meštrovića). 

Rzeźby Ivana Meštrovića

Obejrzyj moje filmy na YouTube i zwróć uwagę na jedno: na tą uśmiechniętą i szczęśliwą twarz. Może jednak nie jestem sprawiedliwa. Może to nie wina Chorwacji, a mojego podejścia do niej? Pojedź – przekonaj się. Nawet jeśli pożałujesz, to będziesz wiedzieć dlaczego nie warto jechać do Chorwacji. Bo najgorzej nie próbować w życiu kolekcjonowania wrażeń i doświadczeń.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.