-
Easy Rider w spódnicy
Od niedawna jeżdżę na swoim własnym motocyklu. Czarnego jak smoła cruisera naprzemiennie nazywam Bestią i Księżniczką, jakoś nie mogę się zdecydować. Kiedy przesiadasz się z tylnego siodełka i nie robisz już za „plecak” zaczynasz zwracać uwagę na detale. Tym sposobem postanowiłam zamienić mój (półotwarty) kask na szczękowy. Mniej więcej chodzi o to, żeby przestało mi tak cholernie wiać. Wyobraźcie sobie niewiastę, której nie dość, że wiatr w oczy, to jeszcze słońce prosto w twarz. Niewiastę, która nie potrafi jeździć na rowerze, a porywa się na motocykl. Mowa o mnie jakby co. Chciałam kupić kask Udaję się ja dziś uszczuplić nieco stan portfela i zadbać o własny komfort. Podjeżdżam rumakiem pod…
-
Pierwsza jazda na motocyklu
Kupiłam. Pierwszy motor. Małe cacko 125 cm, dobrze wyważony cruiser (nogi nie dyndają). Pierwsza jazda na motocyklu po osiedlowym parkingu za mną. I powiem Wam tak: w życiu nie sądziłam, że to takie TRUDNE. Mamy za sobą eskapadę po Rumunii (jeździłam w charakterze plecaczka). Przejechaliśmy Trasę Transfogaraską i Transalpinę naprzemiennie w deszczu i słońcu. Bywało ryzykownie, kiedy podczas ulewy wpadliśmy w koleinę i próba przecięcia jej w połowie mogłaby skończyć się wywrotką. Podjazd pod Transalpinę to kilka kilometrów szutrową drogą, gdzie przebicie opony lub pośliźnięcie się na żwirze nie byłoby zaskakujące. Dopiero teraz rozumiem jakim herosem jest mój mąż. Podziwiałam śmigających motocyklistów, których widok w tym rejonie Rumunii nikogo nie zaskakuje.…
-
Chorwacja motocyklem w deszczu
Dokonując wyboru trasy na motocyklową eskapadę wahaliśmy się między Litwą a Chorwacją. Szala zwycięstwa przechyliła się ku Chorwacji ze względu na pewną pogodę, nikt nie przypuszczał, że w większej części będzie to lipcowa Chorwacja motocyklem w deszczu! Okazuje się jednak, że tak zdegradowaliśmy planetę (i niszczymy dalej w najlepsze), że pewni możemy być tylko zmienności warunków klimatycznych. Kropka. Oberwanie chmury było wczoraj. Lało jak z cebra przedwczoraj. Ok, zdarza się, miło że za dnia trochę przygrzało. Kiedy słońce przypomniało sobie o wyspie Krk pożegnaliśmy ją kierując się w góry Dynarskie. Przemierzając drogę wzdłuż Adriatyku widok szczytów zanikających w mglistej otoczce budził obawy. Sine chmury nie zasłonięte wysokimi budynkami, rozpostarte przed…
-
Tajemnicze zniknięcie w chorwacji
Zapowiadał się piękny, słoneczny dzień, jeszcze rano nie przypuszczałam, że sprawy przybiorą zły obrót. Krew odpłynie z mózgu, a ja taka niby przebojowa i pewna siebie zostanę w Chorwacji postawiona w sytuacji, w której nie potrafię odpowiedzieć na pytanie i co dalej? Motocykl odsypiał w cieniu pod drzewami oliwkowymi, a my raczyliśmy się zieloną herbatą do śniadania, którą gospodyni zaparzała dla gości zostawiając w termosie na korytarzu. W planach wycieczka do pobliskiego miasteczka, dystans niewielki, bo niespełna 20 kilometrów. Plaża nie zając – jedziemy! Pierwszy przystanek – parking. Łamanym niemieckim parkingowy kieruje nas z powrotem, gdzie rzekomo możemy stać za darmo. Ponieważ z niemieckiego to ja tylko guten morgen i…