podróże,  Tajlandia

Jak to jest z tym paleniem w Tajlandii

Nie palę. Nigdy nie paliłam. Zastanawiam się kto wpadł na pomysł ustawiania popielniczek przed wejściami do marketów, biurowców itp. narażając takich jak ja na chwilowy bezdech wkraczając do tych miejsc. Z niedowierzaniem przyglądam się ludziom na lotniskach, którzy z własnego (?) wyboru zamykają się w szklanych palarniach.

W Tajlandii kary za palenie na plaży są naprawdę srogie:

100 000 bathów (około 10 tys. pln), 1 rok więzienia. Kary mogą zostać zasądzone JEDNOCZEŚNIE!

Jak z egzekwowaniem nie wiem, z pewnością turystom wybacza się mniej. Sama widziałam, jak na plaży grupka młodych chłopców (lokalsów) bawiła się w najlepsze rzucając niedopałki gdzie popadnie. Nikt nie zwrócił im uwagi, ale jestem pewna, że gdyby w taki sposób zachowali się turyści szybko znalazłby się obywatel strzegący prawa.

Bywało, że wyrzucenie niedopałka do studzienki kanalizacyjnej w Bangkoku Europejczyk dostał mandat (a na kosze raczej nie ma co liczyć).

Uspokoję trochę, bowiem drastyczny zakaz dotyczący plaż przewiduje pewne odstępstwo. Otóż w dalekiej odległości od plaży są wydzielone miejsca, w których można palić do woli.

Zdaniem „The Telegraph”

Obliczenie zanieczyszczeń pokrywających tylko jedną plażę przyniosło oszałamiające wyniki. Na stosunkowo krótkim, dwuipółkilometrowym odcinku plaży w Patongu znaleziono 101 058 petów(!), co stanowiło 30% wszystkich tamtejszych śmieci i odpadków. Małe rozmiary niedopałków i ich ogromna liczba, bardzo utrudniają utrzymanie czystości. Staranne przesianie piasku jest niemal niemożliwe. Znaczna część  petów pozostaje w piasku na zawsze, a na samoczynny rozpad czekać trzeba 15 lat. Uważa się, że papierosy stanowią poważne zagrożenie dla życia morskiego. Jeden niedopałek w 1 litrze wody to wystarczająco, by zabić jedną rybę.

Jak to jest z tym paleniem w Tajlandii

(papierosy elektroniczne)

Całkiem podobnie jest z papierosami elektronicznymi – zakazane. I kropka. Największa przykrość jakiej można się spodziewać przy przewożeniu papierosa elektronicznego w bagażu podręcznym to jego konfiskata. Tym, którzy nie mogą się bez niego obejść doradza się przewożenie w częściach (czasem udaje się przekonać strażnika, że to taki futurystyczny powerbank).

A może to dobry powód, żeby rzucić?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.