• codziennik

    Zwyczajny człowiek. Jakie to przerażające

    Umierałam sobie cichutko, pod kocykiem, z kubkiem melisy. Plany na ten dzień rozpadły się na kawałeczki, a próba pozbierania ich raniła palce. Odpuściłam pokornie, bo przestać walczyć nie znaczy poddać się. Wieczorem poczułam się już lepiej i pojawiło się światełko, że drobna niedyspozycja ukryje się pod nocnym niebem, i rozpłynie wraz z nadchodzącym świtem. Wtedy odebrałam telefon… Dzwonił człowiek, którego życie złamało. Przykuło do łóżka z widokiem na wózek inwalidzki. Człowiek, w ustach którego słowo „cierpieć” nabrało innego znaczenia. W jego życiu pobłyskują wyblakłe smugi wspomnień, lepszych czasów, kiedy rodzina była w komplecie, nikt nie poszedł sprawdzić jak jest po drugiej stronie i nie wrócił. Zresztą i on odchodził w…