pisanie

Konkursy literackie. Dlaczego niektórych lepiej unikać.

Dzisiaj zostanę w klimacie konkursów literackich. Będzie długo. Bardzo długo, bo tematów nazbierało się sporo, a nie chciałabym ich dzielić na osobne artykuły. Dlatego mam dla Ciebie wskazówkę: jeśli nie chcesz angażować swojego czasu na rzeczy, które Cię nie interesują, zjedź w dół i sprawdź nagłówki. To pozwoli Ci wyeliminować treści, z którymi nie jest Ci po drodze.


Dlaczego pojechałam na warsztaty prozatorskie w ramach Festiwalu Góry Literatury

Jeśli obserwujesz mnie w mediach społecznościowych, wiesz, że jestem tegoroczną laureatką konkursu organizowanego przez Fundację Olgi Tokarczuk O-po-wieć-o-graniczeniu. Jak to się w ogóle stało, że wysyłałam opowiadanie na konkurs? Kwestia szczęścia. Zaglądam od czasu do czasu na stronę aktualnekonkursy.pl, raczej rzadziej niż częściej i tym sposobem uciekło mi sprzed nosa kilka okazji. Ale tym razem trafiło w dobry moment, a i temat bardzo wdzięczny. Trzeba było w 5k zzs (pięć tysięcy znaków ze spacjami) snuć opowieść na kanwie „bycia na granicy czegoś”. Interpretacja dowolna, a jak się okazało, najtrudniejsze to zmieścić się w limicie znaków. 5 tysięcy to niespełna dwie strony A4. A ja nie jestem dobra w krótkie formy.

W nagrodę siódemka zwycięzców została zaproszona na warsztaty prozatorskie do Nowej Rudy oraz na festiwal. Dotarła piątka. Dlaczego? Niewątpliwie wygrać taki konkurs to bardzo nobilitujące, niemniej, minus jest taki, że organizatorzy nie pokrywali kosztów dojazdu i noclegu. Poza niewymierną korzyścią obcowania z uzdolnionymi ludźmi oraz samymi osobami prowadzącymi zajęcia pozostało znaleźć sobie zakwaterowanie na własną rękę. A jak nie trudno się domyślić, festiwal trwający dwa tygodnie zgromadził sporo chętnych, więc opcji noclegowych pozostało niewiele. Niestety głównie te droższe, ale jak się okazało, co cię nie zabije…  No, ale o tym za sekundę. Dwie osoby nie dotarły z przyczyn osobistych, a czasu pozostało zbyt mało, żeby zaprosić kogoś z półfinalistów. Szkoda, wielka szkoda. 

Wszystkie miejsca noclegowe zarezerwowane, co dalej?

Nasza piątka skrzyknęła się mailowo i wynajęliśmy dwa apartamenty (brzmi dumnie!) na Rynku w Nowej Rudzie, współdzieląc koszty. Standard wysoki, wydatek do podziału.

Każdą wolną chwilę spędzałyśmy razem, spacerując po okolicy, snując opowieści przy kuflu zimnego piwa albo pijąc kawę w Białej Lokomotywie (koniecznie zajrzyj, będąc w Nowej Rudzie; nie mają menu, sam projektujesz smaki i aromaty). Oczywiście zahaczyłyśmy też o sam festiwal (urwanie chmury). Od pierwszej chwili miałam wrażenie, jakbyśmy znały się od lat. Może dlatego, że połączyła nas wspólna pasja? A może znamy się z poprzednich wcieleń? Kto wie, najważniejsze, że trafił swój na swego.

Kogo poznałam na warsztatach

Wspaniałe dziewczyny, wprawione w piórze.

Zofia Sawicka jest redaktorką, publikuje artykuły w rozmaitych czasopismach, na stałe współpracuje z „Pismem”, tłumaczy książki. Jako wszechstronnie utalentowana osoba dokłada swoje trzy grosze do jednego z programów rozrywkowych w TVP2, a ostatnio widziałam, że wybrała się na plener malarski.

Agata Berniak – literaturoznawczyni. Ukończyła Polską Szkołę Reportażu, Łódzką Szkołę Filmową i Uniwersytet Jagielloński, na którym zamierza otworzyć przewód doktorski.

Joanna Strzałko – reporterka i tłumaczka, absolwentka filologii szwedzkiej na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie oraz Polskiej Szkoły Reportażu w Warszawie. Współpracuje z „Gazetą Wyborczą”, „Dużym Formatem”, „Charakterami”, OKO.press, portalem Weekend.gazeta.pl i „Magazynem” Goethe Institut (notkę zaczerpnęłam ze strony OKO.press).

Marta Kot ukończyła dziennikarstwo, studiowała w Lizbonie. Publikuje się w tylu magazynach, że nie sposób wymienić. Na stałe prowadzi rubrykę ŁONE w ultramaryna.pl. Pisze o Górnym Śląsku, na którym się wychowywała.

Jak wyglądały warsztaty

Zajęcia odbywały się w trzech blokach, które prowadziły osoby z dorobkiem literackim, liczącymi się nagrodami (lub nominacjami do nich). Warsztatów nie należy mylić z kursami pisania (o tym z osobnym newsletterze, bo mam sporo przemyśleń w tym temacie; również bazując na doznaniach empirycznych). Tutaj skupiliśmy się na opowiadaniach konkursowych, analizując je linijka po linijce.

Sylwetki prowadzących

Karol Maliszewski – polski poeta, prozaik, krytyk literacki, literaturoznawca, doktor habilitowany – profesor Uniwersytetu Wrocławskiego. Od 2015 Karol Maliszewski oraz Olga Tokarczuk są gospodarzami Festiwalu Góry Literatury organizowanego w Nowej Rudzie (źródło: Wikipedia).

Miłka Malzahn – polska pisarka, wokalistka, autorka tekstów piosenek, prezenterka radiowa.

Absolwentka filozofii na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Do roku 2005 pracowała w Radiu Toruń. Od roku 2006 pracuje w Radiu Białystok (źródło: Wikipedia).

Zbigniew Kruszyński – polski pisarz, działacz Solidarności, więziony w latach 1982–1984. Nominowany do Nagrody Literackiej Nike za zbiór opowiadań Powrót Aleksandra (źródło: Wikipedia). W 2007 nominowany do Nagrody Literackiej Nike za tom szkiców krytycznych „Rozproszone głosy”.

Tym mnie zaskoczyły warsztaty

Ciekawym doświadczeniem była interpretacja, jakiej dokonywali czytelnicy, nie zawsze pokrywająca się z intencją autora. Ale ja już dawno skończyłam szkołę, w której właściwa odpowiedź na pytanie: „Co autor miał na myśli” jest tylko jedna. Niedawno na ten temat pisał Jakub Żulczyk:

Nie, interpretacja autorska nie jest obowiązującą i jedyną. Wyjdzcie z tej zasranej szkoły na dwór. Ja jako autor często dowiaduję się z recenzji czy opracowań rzeczy, które zrobiłem podświadomie, intuicyjnie, widzę szerszy obraz tego co zrobiłem. Książka jest mądrzejsza od autora.

Otóż to! Moje opowiadanie dotyczyło granicy cielesności w kontakcie ze starszą osobą. Pojawiają się w nim plastikowe klapki, w których czytający dopatrzyli się alegorii do relacji między matką i córką. Bardzo miłe uczucie móc dyskutować w takim gronie o tym, co pochodzi z wnętrza pisarza, z jego duszy, bo efekt w postaci opowiadań lub książek jest nierozerwalnie związany z samym autorem (mimo że mówimy o fikcji). Opowiadanie nie zostanie opublikowane, ale zamierzam je wykorzystać w którejś z powieści.

O ile z Karolem Maliszewskim i Zbigniewem Kruszyńskim pracowaliśmy nad tekstami, tak blok prowadzony przez Miłkę Malzahn dotyczył kontaktów z dziennikarzami, autopromocji i szeroko rozumianego marketingu książki. W efekcie powstał krótki materiał audio, nagrany i zmontowany przez Miłkę, którego możecie posłuchać na Spotify/YouTube. Uczestniczki warsztatów opowiadają o książkach w taki sposób, jakby były już ukończone. Nie, tych tytułów jeszcze nie ma na rynku, ale uwaga! W moim przypadku TĘ HISTORIĘ właśnie redaguję i przypuszczam, że ukaże się z końcem 2025 roku. Troszkę ryzykuję, odsyłając Cię do niej już dziś, ale kto wie, może dzięki temu zyskam nową czytelniczkę lub czytelnika?

W jakich konkursach literackich nie brać udziału

W każdych uczestniczyć, chciałoby się powiedzieć, bo niby dlaczego nie zwielokrotniać swoich szans. Jeśli temat nam odpowiada, czujemy się swobodnie w danej problematyce, nie najgorzej władamy piórem, czemu nie spróbować?

Przestrzegam Cię przed takim podejściem. Nie dlatego, żeby podciąć Ci skrzydła, bynajmniej. Chcę Cię uczulić na wszelkiej maści dopiski małym drukiem, które znajdziesz, nigdzie indziej jak w regulaminie konkursu. Nauczyłam się czytać wytyczne, bo wszelkie odstępstwa od reguł wyznaczonych przez organizatorów mogą spowodować odrzucenie tekstu w przedbiegach. I szczerze mówiąc, to najmniejsze zło, z jakim mógłbyś mieć do czynienia. Gorzej, jeśli zaakceptujesz zapisy regulaminowe, będąc ich nieświadomym, bo konsekwencje mogą okazać się zgubne.

Przykład:

Z chwilą ogłoszenia wyników Konkursu, Organizator utrzymuje licencję na wykorzystanie nagrodzonych i wyróżnionych Utworów na czas nieokreślony. Organizator uzyskuje nieodpłatne prawo do korzystania z Utworu na następujących polach eksploatacji: a) wytwarzanie egzemplarzy utworu w dowolnej ilości i dowolną techniką, w tym techniką drukarską, reprograficzną, zapisu magnetycznego oraz techniką cyfrową b) dokonanie publikacji prac, zarówno w formie papierowej jak i elektronicznej/cyfrowej c) publiczne wykonanie, wystawienie, wyświetlenie, odtworzenie oraz nadawanie i reemitowanie, a także publiczne udostępnianie utworu w taki sposób, aby każdy mógł mieć do niego dostęp w miejscu i w czasie przez siebie wybranym.

Nie chcę Cię zanudzać, dlatego poprzestanę na tym cytacie z regulaminu. Wierz mi na słowo, a zresztą nie musisz, po prostu czytaj regulaminy, że wielu organizatorów uwzględnia warunek, na mocy którego autor przekazuje nielimitowaną w czasie i nieodpłatną licencję. Co to znaczy w praktyce? Ano ni mniej ni więcej jak to, że Twoje, dajmy na to, opowiadanie, może zasilić antologię, wydawca będzie z niej czerpał zyski, a Twoja satysfakcja ograniczy się do ujrzenia własnego nazwiska jako jednego ze współautorów. Nie uważam tego typu rozwiązania za korzystne z perspektywy osoby piszącej. Nie posądzam żadnego organizatora za działania z góry zakrojone na próbę wykorzystania uczestnika konkursu. Niemniej, biorąc udział w konkursie, akceptujesz ryzyko, że Twoje teksty będą publikowane, ktoś na nich zarobi, ale na pewno nie będziesz to Ty.

A może są jakieś plusy tej sytuacji?

Są! Jak wszystko, również to rozwiązanie ma dobre i złe strony. Bo widzisz, wypowiadam się z perspektywy osoby, która ma już kilka tytułów w dorobku. Prawdopodobnie dla kogoś, kto stawia pierwsze kroki jako autor udział w podobnym konkursie, może być furtką do kariery pisarskiej. Bo oto zyska publikację, której tytuł umieści w swoim biogramie (notce autorskiej), stanowiącym część składową oferty wydawniczej. Rozważ za i przeciw adekwatnie do Twojej osobistej sytuacji.

Słowem zakończenia

Było długo (a nie mówiłam) 😊 Mam nadzieję, że przynajmniej część z tych informacji okazała się dla Ciebie interesująca. I tak sobie myślę, że ta forma kontaktu z Tobą bardzo mi odpowiada. Jak pisałam wcześniej, nie jestem dobra w krótkie formy, a wymogi mediów społecznościowych są, jakie są. Tutaj mogę sobie pofolgować.

Obiecuję, że wrócę za jakiś czas. Może weźmiemy na tapet kursy pisania kreatywnego? Opowiem Ci o swoich doświadczeniach. Będą plusy i minusy, bo takie jest nasze życie, wielowymiarowe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *