• codziennik

    Psychotropy – remedium na demony

    Jesień wwierca się w czaszkę, czemu próbuję dać odpór przyjmując sporą dawkę witaminy D3. Ale i tak wygrywa. Depcze mnie. Nienawidzę jesieni, tej pięknej, polskiej złotej jesieni. Tej deszczowej, wietrznej pory roku. Jestem jak żołnierz na polu walki, którego bohaterskie wypruwanie flaków z miłości do ojczyzny guzik obchodzi, on chce tylko przeżyć. Zakładam karabin na ramię w gotowości naciśnięcia spustu, jeśli sytuacja mnie do tego zmusi. Z góry rozgrzeszam się za krzywą minę, ostry ton, niechęć w stosunku do ludzi, którzy mnie irytują. Plugawa jesień zatruwa moją głowę. Osiedlowy sklep, żałośne żarciki ekspedientek z podpitymi typami Jakby w zakresie obowiązków miały: „wchodzić w dupę każdemu klientowi” bez względu na ilość…